Hej kochani ;) mogłabym kolejny raz
was przepraszać, ale to na nic… po prostu wiem jak bardzo
chcieliście ujrzeć nową notkę, ale kompletnie nie miałam weny
Szczerze mówiąc nie jestem zadowolona
z tego rozdziału, no nie do końca mi wszystko leży, ale dłużej
już nie mogę wam kazać czekać :p
Za tydzień pojawi się kolejny
rozdział, to na pewno – już jest w trakcie pisania ;)
Niezmiernie mi miło, że mam nowych
czytelników i oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze i
pozytywne słowa, zresztą za wszystko wam dziękuję ;***
Draco i Miona – wiem, wiem nic się
nie dzieje, ale spokojnie, w następnym odcinku kto wie ^^ na pewno
będą, tak jak Ginny z Diabłem i ich kłótnie, których nie
możecie się doczekać… chciałam po prostu pokazać, że Balasie
jest tez miłym facetem, nieraz zagubionym i nie wiedzącym jak
zdobyć serce ukochanej :p ale sprawa nam się ułatwia, zresztą
same czytajcie ;*** kocham was i uwierzcie, chciałabym przeczytać
wasze blogi, ale niestety maturka nie przelewki, czasu wolnego, jakby
go wcale nie było… wybaczcie mi, ale proszę pamiętajcie, że was
uwielbiam i trzymam za was kciuki <3
***
Siedziałam pod wielkim, rozłożystym
drzewem i opierając się o jego konar, spoglądałam w dal, na
przyjaciół, którzy się wygłupiali, ganiali i robili wszystko, by
zwrócić na siebie moją uwagę. Odmachałam im dla świętego
spokoju i gestem ręki dałam znać, żeby w końcu zaczęli grać.
Nie bałam się o Rose, zresztą czemu bym miała ? Za sprawą Freda
przekonałam się do tego sportu, ale po jego śmierci jeszcze nie
weszłam na miotłę. Zawsze twierdził, że mam do tego smykałkę,
że szybko się uczę i świetny był by ze mnie zawodnik. Ale ja mu
nie wierzyłam, no bo jak ? Ja i miotła ? Nieee… Przecież bałam
się latać i nie ważne, że teraz jest inaczej. Dobrze jednak, że
nikt o tym nie wie i niech tak pozostanie. Przynajmniej mam czas dla
siebie i swoich myśli. Ehh chciałabym powiedzieć, że wszystko
oky, że jestem tą osobą z przed wojny, tą pełną energii i,
która każdą wolną chwile spędzała z przyjaciółmi, ale to by
było kłamstwem. Staram się, naprawdę się staram, ale to nie
takie łatwe. Tylko z Blaisem czuje się swobodnie… Zastanawiam się
dlaczego tak jest ? Przecież byliśmy wrogami, żadne bliższe
relacje nas nie łączyły, aż do teraz. To głupie, ale wydaje mi
się, że tak swobodnie się przy nim czuje, bo on nie przypomina mi
o Fredzie. Nie widzę wspomnień związanych z tą dwójką, w końcu
nigdy ze sobą nie rozmawiali, nie grali razem, nie żartowali… To
oczywiste, oni nie mieli ze sobą styczności, dlatego przy nim nie
nachodzą mnie wspomnienia, nie dręczą wyrzuty sumienia, nie muszę
niczego udawać, ani się obawiać, tak jak przy moich przyjaciołach.
I chyba jeszcze minie dużo czasu, zanim to się zmieni.
- Hej Mionka. Co tu siedzisz taka sama,
smutna ? – usłyszałam nad sobą głos Blaise.
- Już nie jestem sama, a uśmiech też
już jest. – powiedziałam przyjaźnie się do niego uśmiechając
i wskazując miejsce obok siebie.
- O czym tak rozmyślałaś ?
- Hymn szczerze ?
- Tylko i wyłącznie.
- O tobie. – odpowiedziałam uważnie
na niego spoglądając.
- Co ? O mnie ? Ale po co ? – zapytał
trochę zbity z tropu.
- No o tym, że przy tobie naprawdę
czuję się świetnie i no zastanawiałam się dlaczego tak jest.
- Hymm może dlatego, że jestem
świetnym gościem ?
- Taa i zapomniałeś wspomnieć, że
niebywale skromnym. – powiedziałam, czochrając go po włosach.
- Oj tam, oj tam. Ale cicho, bo wiesz
jak ktoś to usłyszy, to laski nie dadzą mi spokoju.
- Haha no nie Diable, a co z tą twoją
jedyną, prawdziwą miłością ?
- Jak to co ? Szczerze mnie nie
nawiedzi. – powiedział, troszkę przygasając.
- Ehh myślałam, że kto jak ty, ale
ty dasz sobie radę z każdą.
- Miona pewnie, ale ona jest inna…
- Jest wyjątkowa.
- Dokładnie i myślałem, że jakoś
to będzie, że mnie polubi, a tymczasem traktuje jak jakiegoś
śmiecia.
- Ja się do ciebie przekonałam, ona
też to zrobi. Prędzej czy później.
- Oby prędzej, bo mam dość patrzenia
na nią i…
- I ? – zapytałam, kiedy ten
przerwał.
- Na jej chłopaka. – powiedział już
totalnie przygaszony.
- Noo to sprawa jest troszkę
skomplikowana, a ten chłopak, znaczy naprawdę myślisz, że ona go
kocha ?
- Sam nie wiem, ale koleś jest w
porządku, nawet bardzo, dlatego co mi pozostaje jak użalanie się
nad sobą…
- No tak, a tobie zależy na jej
szczęściu. – powiedziałam, na co on pokiwał głową. –
Poczekaj, może właśnie dziś będzie twój szczęśliwy dzień.
- Ehh żeby to było takie proste…
- Diabełku kochany musisz mieć
nadzieję. – odpowiedziałam przyjaźnie się uśmiechając. – O
właśnie, rozmawiałam z Ginny…
- Z Rudzielcem, a po co ? Chyba nie o
mnie ? – zapytał, trochę spanikowany chłopak.
- No o tobie, znaczy o was… No o
waszym zachowaniu, względem siebie. Weź przystopuj co ?
- Co ? Że niby ja ?
- Tak Blaise jeśli ty jej nie będziesz
obrażał, ona też da ci święty spokój.
- Ale to ona zawsze, tak krzywo na mnie
patrzy.
- To mniej to gdzieś, uśmiechnij się
i daruj sobie prostackie teksty jasne ?
- Mionka, ale moje teksty wcale nie są
prostackie. Widziałaś jak Ruda zrobiła się czerwona, a
wystarczyło tylko jedno słowo. – powiedział, na co obydwoje
wybuchneliśmy śmiechem.
- Zab, ale proszę cię, nie
przesadzaj.
- Gdzież bym śmiał kochana. –
powiedział, całując mnie w policzek. Westchnęłam z dezaprobatą
i spojrzałam na moich przyjaciół, grających w Quiditcha. Właśnie
kończyli, bo wiem widziałam jak wszyscy się zbierają i ruszają w
moim kierunku Pierwsza oczywiście dobiegła Rose.
- Jejku Miona czemu mi nie opowiadałaś,
że to tak fantastyczna gra ?
- Ehh, no wolałam żebyś sama się o
tym przekonała. Czyli się podobało ?
- Jeszcze pytasz ? Było świetnie. –
powiedziała, siadając między mną, a Blasiem, dokładnie
relacjonując nam cały przebieg meczu. Pomachałam przyjaciołom,
dając znak ręką, że zobaczymy się w Pokoju Wspólnym i skupiłam
się na historii małej, co chwile o coś pytając. Oczywiście
Blasie zawsze musiał dorzucić swoje pięć groszy, więc ja śmiałam
się w najlepsze.
- O hej Diable. – usłyszałam, czyjś
głos i prze sobą ujrzałam chłopca, któremu dziś rano
przyglądała się moja siostra. Jednak mój wzrok powędrował
wyżej, a za nim ujrzałam tego dupka Malfoya. Moje serce zaczęło
bić mocniej, czułam, że Rose też, ale jej na pewno z innego
powodu niż moje. Ja byłam wściekła, ona niebywale speszona, a
może zauroczona ? Wiedziałam, jednak, że coś jest na rzeczy.
- No hej. Może się przyłączycie ? –
zapytał Blaise, a ja miałam ochotę go trzasnąć w ten pusty łep.
Oddychaj Miona, oddychaj… - powtarzałam sobie w myślach.
Spojrzałam w górę na Malfoya, ale on nawet na mnie nie zerknął.
To dziwne, że mnie nie obraził, nie mieszał z błotem, jak w
zwyczaju miał robić.
- Ooo ja bardzo chętnie.
- A ja odmówię. – usłyszałam
tylko jego zimny głos, i już kierował swe kroki do szkoły.
- Hej, jestem Lucas. – powiedział
chłopiec, podając mi dłoń.
- A ja Hermiona, ale dla przyjaciół
Miona. – odpowiedziałam, promiennie się do niego uśmiechając.
Ten odwzajemnił uśmiech i odwrócił się w stronę mojej siostry.
- My mieliśmy okazje się już poznać.
Lucas.
- Rose. – odpowiedziała moja
siostra, nawet na niego nie spoglądając. Zaśmiałam się tylko i
zapytałam jej, jak było z tym meczem.
- Ja nie pamiętam na czym skończyłam.
– wyznała, nieśmiało.
- No na tym, że ten cholerny Rudzielec
trafił w pętle.
- Eej nie mów tak, Ginn jest fajna. –
powiedziała zdzielając Diabła w ramię.
- Auu mała, nie tak mocno.
- Nie jestem mała jasne ? Tylko
drobna. – powiedziała, uważnie patrząc tymi czekoladowymi
ślepiami na Zabiniego.
- Dobra, dobra już będę grzeczny. –
powiedział, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Jesteście siostrami tak ? –
zapytał Lucas, a ja zamarłam. Nie wiedziałam co miałam mu
powiedzieć, no bo jak ?
- Niee, my no…
- Po prostu się znamy. To Hermiona
powiedziała mi, że jestem czarownicą i mnie tu zabrała.
- Ohh, no bo wy jesteście do siebie
tak podobne, przepraszam.
- Nie no coś ty Lucas. Nie masz za co,
a podobieństwo faktycznie jest duże. – powiedziałam puszczając
do niego oko. – My z Blaisem mamy coś jeszcze do załatwienia, a
wy tutaj sobie zostańcie. – powiedziałam, dając znak Diabłowi
by natychmiast się ruszył.
- Ahh no tak, całkowicie zapomniałem.
– powiedział, udając, że się spieszymy.
- No to ja idę z wami. –
odpowiedziała młoda, już się podnosząc.
- Nie ! My, no znaczy, my musimy
pogadać. Zostań tu. – odpowiedziałam, łapiąc Blasie za ramie i
szybko podążając w stronę zamku. Kiedy znaleźliśmy się w
środku, obydwoje wybuchneliśmy śmiechem.
- Ohh no proszę, ładnie to się tak
zabawiać w swatkę ?
- Oj no Zabini, przecież sam
zauważyłeś, że ich do siebie ciągnie.
- Haha co prawda to prawda, ale ciekawe
co na to Malfoy.
- Eee a co ma do rzeczy ta
tchórzofretka ? – spojrzałam, na niego, nie wiedząc o co mu
chodzi.
- Jak to co ? Lucas to jego brat. –
powiedział, a ja zaniemówiłam.
- No nie, chyba żartujesz. Powiedz, że
żartujesz ?
- Nie oni są braćmi. Myślałem, że
zauważyłaś. Są do siebie podobni, tak jak ty z Rose.
- No to kaszana.
- Co ?
- No to klapa, masakra, beznadzieja.
Czaisz ?
- Ale dlaczego ?
- Jak to ? To brat Malfoya, a ja go
próbuje przekonać do mojej siostry. Przecież ona tego nie
przeżyję. – powiedziałam, chcąc się cofnąć, ale Blaise
złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Mionka spokojnie. Znam Lucasa, wiem
jaki jest i na pewno nie skrzywdzi twojej siostry.
- Ale ja…
- Nie Hremiona. Idziemy do biblioteki i
nie słyszę słów sprzeciwu.
- Ohh no dobra.
- Grzeczna dziewczynka.
- A weź się wal. Mogłeś mnie
uprzedzić, a nie.
- Haha, jak zawsze miła. –
powiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę biblioteki.
***
Westchnęłam i chcąc, nie chcąc z
powrotem usiadłam na wcześniej zajmowanym przeze mnie miejscu. Nie
odzywałam się, zresztą po co ? Myślałam tylko jak się zemścić
na Hermionie i Diabłu. Słyszałam jak Lucas się podnosi, myślałam,
że sobie pójdzie, ale nie… On usiadł obok mnie, tak że
stykaliśmy się ramionami. Czułam, że mi się przygląda, a mnie
to bardzo wkurzało.
- Mógłbyś przestać ? – zapytałam,
odwracając się w jego stronę.
- Ale co ja takiego robię ? –
zapytał, niewinnie się przy tym uśmiechając. Ohh ten jego
uśmiech…
- Ciągle na mnie patrzysz.
- Ale przecież tobie się to podoba.
- Wcale, że nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie no w ogóle, ale ciekawe skąd te
rumieńce.
- Jak byś chciał wiedzieć to grałam.
To od zmęczenia. – odpowiedziałam, modląc się by mi uwierzył.
- Pewnie tak. – powiedział,
szczerząc te swoje zęby.
- Ahh jesteś…
- Mała złość piękności szkodzi.
- Mały to jesteś chyba ty. Mówiłam,
że ja…
- Tak, tak ty jesteś drobna. –
powiedział, a między nami znowu nastała cisza. Miałam się już
do niego odezwać, zapytać jak mu się tutaj podoba, ale podeszła
do nas jakaś dziewczynka o kruczoczarnych włosach i ciemnych
oczach. Wystarczyło jedno spojrzenie na nią, a wiedziałam, że
żadne bliższe relacje nigdy nie będą mnie z nią łączyły.
- Hej Lucas.
- Ooo hej Kathe.
- Idziesz się ze mną przejść ?
- Ja… znaczy. – zaczął i spojrzał
na mnie. Wiedziałam co to oznacza. Ja nie chciałam im przeszkadzać,
wolał ją, to niech z nią zostanie.
- Jasne, idźcie sobie. Ja wracam do
zamku. – powiedziałam wstając i otrzepując spodnie. Nie odezwał
się, nie kazał poczekać… To tak musiało się skończyć. Nim
się obejrzałam dotarłam do wieży Gryffindoru i już po chwili
stałam w Pokoju Wspólnym mojego domu.
- Rose ? – usłyszałam za swoimi
plecami. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Lene, dziewczynkę,
którą poznałam wczorajszego dnia.
- O hej.
- Słuchaj może się do nas
dosiądziesz. Zapoznam cię z kilkoma osobami.
- Pewnie, czemu nie. – powiedziałam,
bo i tak nie miałam nic do stracenia. Zresztą jak dobrze pójdzie,
trochę czasu tu spędzę, więc dobrze by było poznać kogoś w
swoim wieku.
- Słuchajcie to jest Rose. –
powiedziała Lena wskazując na mnie ręką, kiedy znalazłyśmy się
przy kominku. Spojrzałam w górę i ujrzałam dwóch chłopaków i
jedną dziewczynę, wszyscy przyjaźnie się do mnie uśmiechali.
- Jestem Tara. – zaczęła,
dziewczynka o rudych włosach i zielonych oczach. Była śliczna i
przypominała mi Ginny. Drugi w kolejce był Olaf, chłopak o
niebieskich oczach i blond, kręconych włosach. Wyglądał uroczo i
od razu nabrałam do niego zaufania, no bo jak osoba o takiej twarzy
może być zła ? Zaśmiałam się w duchu i swój wzrok przeniosłam,
na drugiego chłopaka.
- Miło mi cię poznać. Jestem Nathan.
– powiedział, podając mi dłoń i uważnie mi się przyglądając.
Spojrzałam na niego, w jego zielone oczy, dziwiło mnie to, że
można mieć oczy o tak intensywnej barwie.
- Dobra, komu fasolki wszystkich smaków
? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Tary.
- A co to takiego ? – zapytałam
siadając na dywanie i opierając się o kanapę.
- Jak to, nie wiesz ?
- Nie no, ja dopiero wczoraj tutaj
dotarłam. A o magii dowiedziałam się jakieś trzy dni temu.
- Ahh no tak. Miałaś wielkie wejście.
– powiedział Olaf, przyjaźnie się do mnie uśmiechając, na co
ja się zarumieniłam.
- Ładnie ci tak. – usłyszałam
szept przy swoim uchu.
- Co ?
- Mówię, że z rumieńcami ci do
twarzy. – powiedział Nathan i mrugnął do mnie okiem. Jednak
dłużej nie było mi dane się zastanawiać nad tym, co się
wydarzyło, bo rozmowa zeszła już na inne tory i każdy próbował
przekrzyknąć każdego. Wiele ciekawych rzeczy dowiedziałam się o
nauczycielach, na kogo uważać, kto jaki jest, o lekcjach,
eliksirach. To wszystko tak mnie zafascynowało, że nie zauważyłam
jak czas szybko mija i już była godzina dziesiąta. Czas najwyższy
się kłaść, bo wiem jutro, czeka mnie nowy dzień. Dzień pełen
wrażeń.
***
- Do jutra Blasie. – krzyknęłam za
oddalającym się chłopakiem i wypowiadając hasło, weszłam do
Pokoju Wspólnego Gryfonów. Ujrzałam swoich przyjaciół siedzących
na kanapie, więc postanowiłam do nich dołączyć. W końcu
specjalnie na mnie czekali, a tu już jedenasta w nocy.
- Hej głąby. – powiedziałam
rzucając się na wolne miejsce, obok nich.
- Ej, ej nie pozwalaj sobie.
- Ohh pani wybaczy.
- No nie wiem, nie wiem… jesteś nie
grzeczna. – powiedziała Ginny z należytą powagą. Jednak nie
trwało to długo, bo wiem już po chwili chichrała się razem z
Harrym.
- Gdzie byłaś, kiedy cię nie było ?
– zapytał Harry, a ja ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
- No wiesz, trochę jeszcze
posiedziałam z małą i Zabinim na błoniach, a później dołączył
do nas Lucas.
- Co ? Jaki Lucas ?
- Hymm tak jakby brat Malfoya.
- Że co ?
- Tego Malfoya ?
- Haha no proszę was, a znacie innego
?
- No… teraz to Lucasa.
- Jejku z kim ja gadam. Tak więc
jeszcze raz, od początku.
- No dajesz.
- Ruda bo zaraz cię walnę.
- Już jestem cicho. – powiedział,
dokładając rękę do serca i udając, że składa przysięgę.
- Dołączył do nas Lucas, należy do
Gryffindoru, zresztą to ten chłopak, na którego dziś rano
spoglądała moja siostra. Zna on Blasie, przysiadł się, a ja nie
wiedziałam, że to brat Malfoya. Dowiedziałam się dopiero, gdy
zostawiłam ich samych, zabierając Zabiniego, Bóg wie po co i
dlaczego. No ale Blaise zapewniał mnie, że choć to brat tej
tlenionej fretki to nic nie zrobi Rose. Uwierzyłam mu, no bo jak ?
Zresztą był taki miły, taki inny od swojego brata. No, a później
posiedziałam z Diabłem w bibliotece i oto jestem. – zakończyłam,
wznosząc ręce do góry.
- Nie ma co, pasjonująca historia. –
powiedział Harry, puszczając do mnie oko.
- Ehh powiedzmy… A co u was ?
- Hymm jak by ci tu powiedzieć… -
zaczęła Ginny, ale swój wzrok przeniosła na Wybrańca.
- Zerwaliśmy ze sobą. – dokończył
chłopak i uważnie na mnie spojrzał.
- Jak to ? – zapytałam, zbita z
tropu. Ginny mówiła wczoraj, że wszystko w porządku.
- No, tak będzie lepiej. Zostaliśmy
przyjaciółmi.
- Tak po prostu ? Bez żadnych kłótni,
awantur ?
- A wolałabyś, żebyśmy ze sobą
darli koty ?
- Nie, oczywiście, że nie.
Zaskoczyliście mnie i tyle.
- No wiesz Miona jak to było, miesiąc
temu doradziłaś mi z Harrym rozmowę i ona faktycznie się odbyła.
Zmieniło się na lepsze, więcej czasu dla siebie, znowu uściski i
całusy, ale ja nie czuje już tego co kiedyś. Zresztą Harry też
nie. Wydaje mi się, że my się do siebie przyzwyczailiśmy, i fakt,
faktem ciężko było nam to zakończyć, ale obydwoje wiemy, że tak
będzie lepiej.
- A jak zdążyłaś zauważyć już
przeżyliśmy jeden dzień, bez kłótni, i bez bycia razem. Traktuje
Ginny jak przyjaciółkę, jak siostrę. Wcześniej tego nie
dostrzegałem.
- Ohh cieszę się. Znaczy wiecie o co
mi chodzi. Cieszę się, że rozstaliście się w zgodzie i nadal
będziecie przyjaciółmi, bo jak byście co dziennie mi się tutaj
kłócili to chyba bym wykitowała.
- Co za kusząca propozycja. –
powiedział Harry, na co wszyscy się zaśmialiśmy. Przytuliłam
tych moich dwóch głupoli i jeszcze długo siedzieliśmy przed
kominkiem, rozmawiając na wszystkie tematy jakie tylko nam przyszły
do głowy.
***
Mam świadomość tego, że jest dużo błędów i przepraszam. Pisze w wordzie, ale tutaj tekst mi się przestawia i jest krótszy, stąd te nie ładne końcówki. Wybaczcie mi ;***