poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 6

Notka 6...
nie wiem, ale mi się podoba, ciekawe jak wam podejdzie do gustów ^^
ohh Shadii jakaś ty przewidywalna ;p
czytaj to przekonasz się jak to wyszło, mogę tylko powiedzieć, że za bardzo to się nie pomyliłaś ;)
dziękuje wam kochane za komentarze, choć co raz ich mniej, ale liczę, że to się jeszcze zmieni ;p
no to idę nadrabiać wasze opowiadania ^^


***


Zaczął się rok szkolny, a ja już miałem dość. Te wszystkie napalone na mnie laski, ohhh nie wiem, ale zaczęło mnie to strasznie drażnić. Wcześniej jakoś mnie to nie obchodziło, zresztą na wszystko miałem wyjebane, a teraz co ? Cholera jasna nie dawały mi chwili spokoju, tylko Draco to, Draco tamto. Idzie się wściec. Potrzebowałem ciszy, chwili wytchnienia i wtedy dziękowałem sobie za tak genialny plan, jak zrobienie tajemniczego miejsca na błoniach. Miejsca o którym wiedziałem tylko ja. Szczerze wątpiłem, że ktoś kiedyś je odkryję, świetnie się maskowało, a ja nie potrzebowałem tam żadnych napalonych na mnie lasek. Tam mogłem w spokoju posiedzieć i pomyśleć. A trzeba przyznać, że było o czym. Z moich myśli nie mogła wyjść pewna piękna szatynka, którą tylko raz przyszło mi spotkać. Jednak czułem, że moja przygoda z nią dopiero się zaczęła. Nie miałem pojęcia czemu mi tak bardzo na tym zależy, ale jeśli chcę coś osiągnąć to zazwyczaj mi się to udawało. Teraz też tak musiało być. Ruszyłem w stronę szkoły, a z nad przeciwka szedł Potter z tą swoją Wiewiórką. Wiedziałem, że Wieprzlej nie wrócił do szkoły, że rozpoczął prace w ministerstwie. Aż dziw, że go przyjęli. Zastanawiał mnie tylko fakt gdzie ta cholerna kujonica Granger ? Szlama nad szlamami jak się patrzy. Nadal uważałem, że takie osoby nie mają prawa bytu w tej szkole, choć ostatnio nie zwracałem na to najmniejszej uwagi. W końcu z Wybrańcem od czasu do czasu pogadaliśmy, jeśli można tak nazwać, a Ruda… Ehhh to tylko ze względu na Diabła.
- Ej Potter. – krzyknąłem w stronę oddalającej się pary.
- Co jest Malfoy ? – zapytał, odwracając się w moją stronę.
- Gdzie posiałeś swoją przyjaciółeczkę ? Czyżby Granger nie wracała do szkoły ?
- Ohh a co już się za nią stęskniłeś ?
- Phyy chyba śnisz. – powiedziałem z kpiną, zastanawiając się jak coś tak głupiego mogło mu przyjść na myśl.
- Jeszcze zobaczymy, a co do Hermiony to sam niczego nie wiem. – odpowiedział, a mnie zdziwił fakt, że mnie nie zbył.
- Jasne. – odparłem tylko i spojrzałem na Wiewiórkę.
- Zapytaj się Zabiniego. – powiedziała ni stąd ni zowąd.
- Co ? A co niby Blasie ma z tym wspólnego ?
- Niech sam ci powie. – dodała i biorąc Pottera za rękę skierowali się w stronę jeziora. Byłem trochę zdezorientowany, bo czyżby ona mówiła o tej samej osobie. Skąd niby Diabeł miał o tym wiedzieć ? Przecież nie rozmawia z Granger ? Chyba coś się jej popieprzyło i lepiej dla niej by już dzisiaj nie wychodziła na słońce. Nieźle jej przygrzało, czego widoczne są skutki teraz. Ehh co Zab w niej widzi ? – pytałem sam siebie, ale nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy.
- Hej Dracze. – usłyszałem czyjś głos, kiedy przekroczyłem próg Pokoju Wspólnego Slytherinu. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem swojego kupla.
- No hej Nott. – przywitałem się z chłopakiem i przybiliśmy sobie piątkę. – Co tak późno ? Rok szkolny się zaczął.
- Wiem stary, ale byłem na wakacjach w Hiszpani. Wczoraj wróciłem.
- Ooo takiemu to dobrze. Plaża, morze, dziewczyny w samym bikini, drinki z palemką. Fajna sprawa.
- Trudno zaprzeczyć, a dziewczyny pierwsza klasa, mhymm jedna…
- Nie kończ, mogę się domyślić.
- Haha oj Smoku. A ty jak tam znalazłeś sobie jakąś ?
- Żartujesz ? Związek to nie dla mnie. – odpowiedziałem nawet słowem nie wspominając o dziewczynie, Zresztą po co ?
- Ahhh no tak zawsze wolny i nie zależny. – powiedział na co się zaśmiałem. Omiotłem wzrokiem nasz salon, w poszukiwaniu Lucasa. Jednak nigdzie go nie widziałem. Cholera… Zapomniałem. Ale ze mnie kretyn. Znowu to samo. Ehhh nadal nie mogłem uwierzyć, że mój młodszy braciszek trafił do Gryffindoru. Byłem pewny, że będę mógł mieć na niego oko, jeśli Ślizgoni nie traktowali by go tak jak należy, a u Gryfiaków wszystko było możliwe. Ciekawy byłem jak sobie radzi. Niby rozmawialiśmy i tak dalej, ale nie miałem względu na wszystko co robi i z kim się zadaję. Miałem tylko nadzieję, że nie pałają do niego taką nienawiścią jak do mnie.


***


Musiałam wrócić do domu, do miejsca, gdzie mieszkałam przed wojną razem z Rose i rodzicami. Nie wiem dlaczego, ale coś mnie tam ciągnęło. To coś nazywałam przeczuciem. Kazało mi się szybko spakować i teleportować w stare okolice. Nie zwlekałam z tym i już po kilku minutach stałam na podwórku za moim dawnym domem. Tylko to przyszło mi na myśl, wiedziałam, że w domu nikt nie mieszka, dlatego były małe szanse, by ktoś mógł mnie ujrzeć. Ruszyłam w stronę wejścia i jednym zaklęciem sprawiłam, że drzwi się otworzyły. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka, otwierając oczy, które uprzednio przymknęłam. Te same ściany i tapety, te same kafelki i kształt pokoi. Nic się nie zmieniło, a jednak wszystko. Przechodziłam przez każdy kolejny pokój, przypominając sobie jego wystrój i chwile z życia, które tu spędziłam. Nie wiadomo kiedy z moich oczu zaczęły spływać łzy bezradności, smutku, żalu. Byłam na siebie wściekła, ponieważ nie potrafiłam znaleźć sił na dalsze poszukiwania. Z natury byłam silną osobą, ale to mnie przytłaczało i sama nie mogłam sobie z tym poradzić, a najgorsza była świadomość, że jeśli się poddam skaże siebie na wieczną samotność. To wszystko było takie trudne, ale cóż życie takie jest. Kiedy jesteśmy szczęśliwy wszystko się nagle wali tak jak domek z kart, albo kostki domino. Powinniśmy do tego przywyknąć, ale jak ? Jak mamy to zrobić ? Mamy przywyknąć do bólu i cierpienia? Dlaczego ? Dlaczego do cholery nie możemy być szczęśliwi ? Dlaczego nasze szczęście nie może trwać wiecznie ? No tak bo życie jest niesprawiedliwe, bo ktoś lubi patrzeć na nasz ból i łzy. Cholerni egoiści i ich świat, cholerny Voldemort...
- Pieprzyć ich. - krzyknęłam, co przyniosło mi chwilową ulgę. Jednak nie trwało to długo i już po chwili znowu słone łzy skapywały mi z oczy, wsiąkając w mokrą już koszulkę.
- Spoko Hermiono. Uspokój się. Wdech i wydech. - powtarzałam w kółko i o dziwo poskutkowało. Mój oddech się wyrównał, a ja siedziałam na podłodze w moim dawnym pokoju i spoglądałam na wzorzystą ścianę, pokrytą kurzem i pajęczynami. Kiedy na dobre się uspokoiłam wstałam z podłogi i ruszyłam do drzwi wyjściowych. Jeszcze raz spojrzałam do środka i wyszłam na podjazd. Zrobiłam może dwa kroki i nagle usłyszałam czyjś śmiech. Taki radosny i dźwięczny. Coś mi przypominał. On… To nie możliwe. Na pewno mi się przesłyszało. Przeszłam kilka kroków w przód i zatrzymałam się znowu słysząc ten sam głos. Jednak teraz głośniej i wyraźniej. Spojrzałam w górę. Rozejrzałam się na boki i zamarłam. Nie, nie to przecież… To jakiś głupi żart. Przecież to nie możliwe, to… Zamknęłam oczy i na nowo je otworzyłam, ale nic się nie zmieniło. Obraz przede mną był taki sam. Do oczu znowu napłynęły mi łzy, ale tym razem ze szczęścia. Co za ironia losu, że znalazłam ją tutaj, przed naszym dawnym domem. Szybko podbiegłam do dziewczynki, która jeszcze przed chwilą bawiła się na podwórku z jakimś chłopcem. Im byłam bliżej tym bardziej rzucało mi się w oczy, jak Rose urosła przez rok czasu. Jednak na głowie nadal miała tą szopę włosów, jak ja w jej wieku. Podeszłam do dziewczynki, a ta uniosła głowę do góry słysząc, że ktoś się zbliża.
- Hej Rose. – powiedziałam, zapominając, że mnie nie pamięta.
- Znamy się ? – zapytała, uważnie na mnie spoglądając.
- Tak, choć pewnie teraz mnie nie pamiętasz. – powiedziałam i się do niej uśmiechnęłam. Pomyślałam, że muszę działać, że czym szybciej tym lepiej. Wyciągnęłam różdżkę z tylnej kieszeni spodni i skierowałam nią na Rose.
- Co ty robisz ? Co to jest ? – zapytała dziewczynka. Podniosła głowę do góry, spoglądając na mnie z ciekawością, jednak wiedziałam, że się mnie wystraszyła.
- Ja już pójdę. – powiedziała i odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Czekaj. – krzyknęłam i wypowiedziałam formułkę zaklęcia, które w nią trafiło. Dziewczynka upadła na ziemie, a ja stałam i nie wiedziałam co robić. Po chwili jednak się opamiętałam i podbiegłam do niej.
- Wszystko w porządku ? – zapytałam, ale ta tylko spojrzała na mnie wrogo.
- Nie odtykaj mnie. Co ty mi zrobiłaś ? – zapytała, odtrącając moje ręce.
- Rose, siostrzyczko nie pamiętasz mnie ? – zapytałam z nadzieją, ale już wiedziałam, że nie odzyskała pamięci.
- Co ? O czym ty mówisz ? Zostaw mnie. – krzyczała, odpychając mnie.
- Co tu się dzieję ? Kim pani jest ? – usłyszałam tak znany mi głos i spojrzałam w stronę otwartych drzwi. Stał w nich mężczyzna w średnim wieku. Poznałam go od razu. Uśmiech zawitał mi na twarzy na wspomnienie o ojcu.
- Ja… - zaczęłam, ale przerwała mi moja siostra.
- Tato ta pani jest jakaś nie normalna. Zaatakowała mnie.
- Co ? Co pani zrobiła ? Rose natychmiast do domu. – odpowiedział wzburzony John i spojrzał na mnie surowo.
- Ale to nie tak. Naprawdę.
- Śmiesz twierdzić, że moja córka kłamię ?
- Nie to ohh dość skomplikowane. Proszę poczekać. – krzyknęłam , widząc jak mój ojciec zamyka drzwi. Zdążyłam do nich podbiec i podłożyć swoją nogę. Rozwarłam drzwi szerzej i weszłam do mieszkania, ku oburzeniu Johna.
- Co pani robi ? Proszę stąd wyjść, bo wezwę policję. – powiedział i wskazał mi drzwi. Jednak ja nie zamierzałam się poddać, nie teraz kiedy byłam już tak blisko nich. Musiałam z nimi porozmawiać i im wszystko wyjaśnić, nawet jeśli by mi nie uwierzyli.
- Nie, nie mogę. Proszę mi nie przerywać i mnie wysłuchać. To bardzo ważne. Proszę. – powiedziałam, robiąc błagalną minę.
- Kochanie kto to przyszedł ? – usłyszałam, a w korytarzu ujrzałam piękną kobietę, o promiennym uśmiechu i ciepłych oczach, które posiadały zawsze iskierki radości.
- Mama… - wyszeptałam i musiałam przyznać, że ledwo co, a bym się rzuciła na kobietę, by ją wyściskać.
- Słucham ? – zapytała, miło się uśmiechając.
- Nie nic. Ja strasznie przepraszam za moje zachowanie i wtargnięcie, ale muszę z państwem porozmawiać.
- Ohh oczywiście. Zapraszamy, niech pani przejdzie do salonu. – powiedziała kobieta i wskazała mi ręką pokój po mojej lewej stronie.
- Lauro co ty wyprawiasz ? - zapytał się jej mężczyzna stojący obok mnie. A więc, teraz tak miała na imię.
- Robercie proszę cię. Idź lepiej wstaw wodę na jakąś kawę.
- Kochanie wiesz, że to…
- Tak wiem, ale zaufaj mi. Czego się pani napiję ? – zapytała.
- Po proszę kawę rozpuszczalną jeśli można ?
- Ależ oczywiście. Kochanie dla mnie też. – powiedziała uśmiechając się do męża. Weszła do wskazanego wcześniej pokoju, a ja podążyłam za nią. Trzeba było przyznać, że salon był urządzony gustownie, ale bez zbytniego przepychu. Bordowa sofa i fotele dodawały temu miejscy trochę koloru, barwy co było bardzo ważne, bo bez tego pokój był by nijaki. Wszystko inne było kremowe bądź czarne, ale razem wyglądało to naprawdę luksusowo. Usiadłam na wskazanym miejscu i nastała cisza. Ja byłam zbyt zajęta podziwianiem pokoju, a kobieta nie odrywała ode mnie wzroku, mając chyba nadzieję, że mój wygląd bądź sposób bycia zdradzi jej po co tutaj przyszłam.
- Proszę. – usłyszałam, a przede mną pojawiła się filiżanka z kawą. – Co pani do nas sprowadza ? – zapytał, już milej mój ojciec. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Nie wiedziałam od czego zacząć, improwizowałam.
- To wszystko jest dość dziwne i ohh nie wiem czy państwo mi uwierzą, czy uznają za kompletną wariatkę, ale musicie znać prawdę. Świat nie jest taki jak się wam wydaję. Wszędzie dookoła dzieją się rzeczy nie wyjaśnione, nadprzyrodzone. Duchy, czarodzieje, wilkołaki, czary… Za pewne państwo się z tym spotykali, ale tylko w bajkach. Jednak to wszystko dzieję się naprawdę. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale nie oszukacie magii. Czy chcecie czy nie wasza córka jest czarodziejką. – powiedziałam na jednym wdechu i zamilkłam. Po salonie rozniósł się dźwięczny śmiech mojej matki i tubalny ojca.
- Oj dziecinko czy ty naprawdę dobrze się czujesz ?
- Tak, ja… Państwo musi mi uwierzyć. To wszystko jest prawdą.
- I co może jeszcze w tym świecie żyją smoki i gobliny ? – zapytał się John z ironią.
- No w sumie to tak. – powiedziałam nieśmiało się uśmiechając. – A czy kiedykolwiek nie działy się jakieś dziwne rzeczy ? Nie wyjaśnione i tak nagłe ? Nic się nie działo ? – zapytałam, a miny im zrzedły. Wiedziałam, że trafiłam.
- Musicie mi uwierzyć. Pańska córka jest czarodziejką.
- Co ? Kim jestem ? Ohh naprawdę ? – usłyszałam głos mojej siostry, która nagle pojawiła się w salonie. Spojrzałam dwuznacznie na jej rodziców – podsłuchiwała. Oni też dobrze o tym wiedzieli.
- Tak. Jesteś czarodziejką.
- Ale jak to ? A pani to kim jest ? – zapytała mała, siadając na oparciu mojego fotela.
- Tak się składa, że też umiem czarować.
- Co ? Ohh, a pokażę mi coś pani ? – zapytała, robiąc do mnie maślane oczka.
- Pod warunkiem, że będziesz do mnie mówiła Miona.
- Miona to twoje imię ?
- Ahh nie nazywam się Hermina, a to jest zdrobnienie.
- Piękne imię. – usłyszałam Laure i posłałam jej wdzięczny uśmiech. Wyjęłam różdżkę i skierowałam nią na rodziców. Teraz mogłam odwrócić im skutki zaklęć. Machnęłam raz wypowiadając formułkę zaklęcia, i drugi, trzeci… Nic się nie działo. John i Ann nadal spoglądali na mnie ze zdziwieniem, co raz bardziej wątpiąc w moje słowa.
- Eeee chyba coś ci nie wyszło. – skomentowała wszystko Rose.
- Ahh no… ten… to przez to, że nie można czarować po za Hogwartem. – wymyśliłam na poczekaniu, ale wcale nie minęłam się z prawdą.
- A co to jest Hogwart ?
- Ahh to szkoła, do której chodzimy i, w której się uczymy. Ohh myślę, że jedno zaklęcie nie zaszkodzi. – powiedziałam i machnęłam różdżką. – Vingardium Leviosa. – a książki, które leżały na półce uniosły się w górze i przeleciały przez pokój zatrzymując się przed nosem Johna. Wszyscy byli w nie małym szoku.
- Ale jak to ? Co ty zrobiłaś ? – zapytał z podziwem.
- Magia. Ona jest wszędzie. – odpowiedziałam przyjaźnie się do nich uśmiechając. Nie wiem ile czasu tam spędziłam i na jak wiele pytań przyszło mi odpowiadać, ale ich nie było końca. Wszyscy słuchali mnie z uwagą i pytali o najmniejsze drobnostki. No tak w końcu u mnie też tak to wyglądało, tylko szkoda, że oni już tego nie pamiętają. Jednak nie przejmowałam się tym, cieszyłam się chwilą. Może i uważali mnie za kompletnie obcą osobę, ale choć mogłam być blisko nich. To zdecydowanie było dla mnie najważniejsze. Napisałam list do dyrektora, mając nadzieję, że uwzględni moje spóźnienie i przybędzie po nas jutro by wszystko wyjaśnić i zabrać nas na Pokątną, a później do Hogwartu. John i Ann po jakże ciężkim dniu, zaproponowali mi nocleg, bo jak to stwierdzili nie będę się tułała nie wiadomo gdzie. Zgodziłam się, chciałam być blisko nich, zresztą Rose miała do mnie jeszcze wiele pytań. Ja opowiadałam o magii, a oni o swoich podróżach, pracy… Dowiedziałam się, że moja kochana siostrzyczka ma nadal tak samo na imię, z czego bardzo się ucieszyłam. Choć to nie uległo zmianie…
Wstałam dość wcześniej, bo obudziło mnie pukanie do szyby. Za oknem zobaczyłam szaro – białą sówkę. Kiedy je otworzyłam, ta wleciała do środka i usiadła na biurku.
- Ohh to jest sowa ? Ale co ona tu robi ? – zapytała Rose, która pewnie przed chwilą się obudziła.
- U nas przez sowy wysyła się listy. Coś jak Poczta Polska. – powiedziałam, na co dziewczynka się zaśmiała. – Wczoraj napisałam do dyrektora szkoły. – dodałam i odpieczętowałam list. Przeczytałam wszystko na jednym wdechu. Nie było tego zbyt dużo, w końcu to Dumbledore.
- I co ?
- Hymm jak by tu powiedzieć. Idziemy na pokątną do Hogsmeade po przybory, szaty i inne takie sprawy.
- Ahh to jest to magiczne miasto ?
- Tak. Zobaczysz, jest cudowne. – powiedziałam cała w skowronkach, na co dziewczyna tylko się do mnie przytuliła. Wspaniale było móc znów jej dotknąć. Brakowało mi tego.
Gdy tylko zjedliśmy śniadanie wszyscy ruszyliśmy w wcześniej wspomniane miejsce. Kiedy przekroczyliśmy próg świata magicznego znowu wszyscy zaniemówili. Nie dziwiłam się im, bo choć byłam tu wiele razy, choć tu mieszkałam to miejsce zachwycało mnie zawsze tak samo. Rodzice Rose nie mogli wyjść z szoku, a mała biegała od sklepu do sklepu wraz ze mną oglądając wszystko to co ją zaciekawiło. Jak mieli wątpliwości, to teraz na pewno one przeminęły i zostały daleko w tyle. Wzięłam w rękę listę, którą przysłał mi Dumbledor i ruszyliśmy w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy. Na szczęście profesor pomyślał też o mnie, więc mogłam zrobić swoje zakupy do szkoły razem z siostrą. Po kilku męczących godzinach usiedzieliśmy wszyscy w lodziarni „Sweet dreams” i rozmawialiśmy o świecie magicznym. Opowiadałam im o szkole, o zajęciach jak są tam prowadzone, o Quidditchu, mugolach, smokach i o wszystkim innym co przyszło mi na myśl. Kiedy zaczęło się ściemniać wszyscy ruszyliśmy w drogę powrotną. Przeszłam z nimi do świata mugoli i tam się rozstaliśmy. Musiałam jeszcze wpaść do Mary i się spakować, bo wiem jutro o 14:00 miał po nas przyjść Dumbledor. Już po chwili stałam przed księgarnią, za chwile miała być zamykana, ale ja się tym nie przejęłam, musiałam podzielić się wiadomościami ze staruszką. Weszłam tam raźnym krokiem, jak zawsze zatrzymując się by w moje nozdrza dotarł zapach książek i pergaminów. Ruszyłam na zaplecze, gdzie zawsze przesiadywała Mary.
- Ej halo. Zaraz zamykamy. – usłyszałam tylko, ale wcale się tym nie przejęłam. Dotarłam do zaplecza i ujrzałam, staruszkę , która zawzięcie coś czytała
- Proszę stąd natychmiast wyjść. Nie słyszała pani ? – usłyszałam za sobą ten sam głos, ale nie odwróciłam się, za to Mary tak. Kiedy mnie ujrzała zerwała się z fotela i do mnie podbiegła.
- Ohh moja kruszynko. Jak dobrze cię widzieć. – powiedziała i się do mnie przytuliła.
- Mary nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam. – odpowiedziałam mocniej ściskając kobietę.
- Eee nie przeszkadzam ? – usłyszałam znowu i razem z Mary odwróciłyśmy się w stronę chłopaka. Kiedy tylko na niego spojrzałam zaniemówiłam. Spoglądałam w te jego stalowo niebieskie oczy i świata po za nimi nie widziałam. Jego oczy były takie piękne, a ja mogłam tak stać i się w nie wpatrywać, i wpatrywać… Usłyszałam chrząknięcie i swój wzrok przeniosłam na staruszkę, która spoglądała na nas z nie małym zainteresowaniem.
- Draco możesz już iść. – usłyszałam tylko i spojrzałam na mężczyznę stojącego przede mną. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę kim jest chłopak. Malfoy, Draco Malfoy… Jak mogłam go nie poznać ? To prawda zmienił się, wyprzystojniał, ale… Ohh no tak głupia ja zapatrzyłam się w jego oczy. Szkoda tylko, że wcześniej nie zorientowałam się kim jest osoba stojąca przede mną, w końcu tak długo na siebie spoglądaliśmy. A co jeśli chłopak mnie wyśmieje ? Co jeśli znowu ze mnie za drwi ? A co gorsza co jeśli pomyśli, że mi się podoba ? Ahh jaka ja głupia. – warknęłam na siebie w myślach i spojrzałam w dół na swoje buty.
- Babciu ale ja…
- Nie ma żadnego ale. Wracaj do szkoły, ja tu muszę porozmawiać.
- Mary ja…
- Nie Draco. Do jutra. – powiedziała kobieta i ręką wskazała mu drzwi. Uniosłam głowę do góry i znowu napotkałam jego wzrok na sobie. Jego kąciki ust uniosły się do góry w skromnym uśmiechu i po raz ostatni na mnie spojrzał, by po chwili wyjść z księgarni. Byłam w szoku. Ta fretka się do mnie uśmiechnęła. On… Chyba zwariował. Co za… Kurczę, a co jeśli on mnie nie poznał ? Przecież to całkiem możliwe. Chciałabym zobaczyć jego minę, jak dowie się kim jestem.
- Hermino ?
- Ohh słucham cię Mary.
- To jak tam poszukiwania ? - spytała kobieta, a ja jej pokrótce wszystko opowiedziałam. Nie miałam za dużo czasu, dlatego po dwudziestu minutach już kierowałam swe kroki do mego mieszkanka. Staruszka rozumiała to, że muszę się spakować i wypocząć, ale obiecałam się u niej wstawić jak najszybciej będę mogła. Spacerkiem ruszyłam do domu nie świadoma tego, że ktoś za mną idzie. I tym kimś był Draco Malfoy.



17 komentarzy:

  1. Taaa... ty idziesz nadrabiać nasze opowiadania, a ja znowu z wielkim poślizgiem wpadam do cb xd za co big sorry, ale czas leci niemiłosiernie, a do tego trzeba się kryć z laptopem po nocach xd
    Jestem pewna na 100% że tym chłopakiem, który zaczepił Hermionę w Hiszpanii był Nott !!! :* Jestem ciekawa czy będzie jakaś rywalizacja pomiędzy nim i Draco :D
    Kto by pomyślał, że Malfoy potrafi się AŻ TAK zmienić? Widać gołym okiem.. naprawdę!
    Te wszystkie opisy są po prostu zachwycające. Nie za długie, ale wystarczają.
    Jakie to piękne, że ich znalazła! Szkoda tylko, że zaklęcia nie działają na nich tak jak powinny :/ Ale i tak już plus że ich znalazła i nawet bym ciebie nie podejrzewała o to że tak to rozwiążesz i wymyślisz...
    Wszystko dzieje się w zabójczym tempie kochana, co nie powiem podoba mi się, ale czy oby nie za szybko z tym wszystkim poleciałaś?
    Zastanawiam się dlaczego oni tak szybko uwierzyli... trochę mi ta scena coś przypominała, ale nie umiem sb przypomnieć co xD
    Lucas w Gryffindorze? Hahahahhaaha... no to pięknie, lepiej być nie może! Ciekawa jestem gdzie trafi Rose xd Slytherin czy Gryffindorr ? ;D
    Podoba mi się ten ostatni fragment - Draco chyba naprawdę jej nie poznał, ale może to i lepiej?
    Cieszę się, że Hermiona wraca do szkoły i szczerze powiedziawszy to widać tutaj coraz więcej Dramione - jestem wniebowzięta xd odwala człowiekowi już... zresztą po takim dniu ;D Lepiej nie pytaj :*
    Wiesz co? Dochodzę do wniosku, że zaraziłaś mnie długimi komentarzami xd może ten nie jest aż taki jakie zwykle zostawiasz u mnie ale zapewniam, że nie wiem czy umiem napisać dłuższy. Chyba to zależy od notki ;D
    A ta wyszła jak zawsze słodka i piękna <3
    " I tym kimś był Draco Malfoy." - o tak! Bez wątpienia pozostawiasz nas z masą pytań i planowania co będzie dalej i jak to pociągniesz :*
    Weny i do następnego... tylko oby wakacji nam starczyło xd
    Twoja Roulette :D

    http://szlama-arystokrata-plan-przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ci kochana za długaśny komentarz :p ohhh nie wiedziałam, że tym mogę kogoś zarazić xD cieszę się, że ci się podoba i uwierz mi, wiele to dla mnie znaczy :P
      hehehe no tak trochę namieszałam i sama też się dziwie kilku rzeczą, ale zobaczymy co z tego wyniknie ^^
      co do akcji z jej rodzicami to też uważam, że za szybko się to trochę potoczyło, ale każdy już domagał się Dramione :) niestety uległam, a może stety, nie wiem, ale no cóż już niczego nie zmienię ;p buziole mycho ;**

      Usuń
  2. Mega. Zdziwiłaś mnie informacją o siostrze Hermiony. Cieszę się, że znalazła swoich rodziców. Mam nadzieję że Dumbledore pomoże i przywróci im pamięć.

    Jeśli możesz to powiadom mnie o nn na: mionkaijejzycie.blogujaca.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę nowe osoby, z czego nie zmiernie się cieszę :) strasznie dziękuję za komentarz i cieszę się, że ci się podoba ;**
      oczywiście w wolnej chwili wpadnę do ciebie i obiecuję, że wszystko przeczytam :) pozdrawiam ;***

      Usuń
  3. Ojej mega ;D
    Lucas w Gryffindorze? Nieźle Ciekawa jestem gdzie będzie Rose ;p
    Fajnie, że Hermiona już idzie do szkoły. ;>
    Mmm z każdym rozdziałem coraz ciekawiej ;)
    Podoba mi sie.
    Czekam na kolejny rozdział. ;*
    Pozdrawiam Bella ♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje ci kochanie ;***
      za to, że nadal przy mnie jesteś ^^
      mam nadzieję, że cie nie zawiodę
      buziole ;***

      Usuń
  4. Boże Draco, ale fail XDXD
    Jak Hermiona miała swój smutny wywód to słuchałam akurat Lipali - Popioły i jakoś tak smutno mi się zrobiło :c
    Dobra, nie ważne, rozdział mega! Sorry, że nie komentowałam poprzednich, ale tak wyszło, że dopiero dzisiaj miałam czas na przeczytanie. Mimo tego, że przeczytałam 5 rozdziałów pod rząd nie mam dość ;xxx to kiedy kolejny? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheh ^^ szczerze nie wiem, bo wszystko pisze kilka godzin przed wstawieniem, tak wychodzi mi najlepiej, choć wcześniej wolałam wszystko pisać na kartkach papieru, teraz jednak jest komputer ;p
      nic się nie stało i cieszę się, że jednak wpadłaś i przeczytałaś :))
      bądź cierpliwa i trzymaj się ciepło :))

      Usuń
  5. No no no :D Widzę, że już rozkręcasz Dramione. DRACO I lekki UŚMIECH xD Ulalala :P
    Mam nadzieję, że rodzice Hermiony przypomną sobie o niej jak najszybciej. Mam również nadzieję, że młodsza siostra Mionki ( pomimo tego ,że ją lubie xD ) to nie będzie przeszkadzała w akcji za dużo (ughh ja tu sie chce Dramione nacieszyć no nie :P )
    To co ? Piszesz piszesz i dodajesz mam nadzieję, no nie ?
    Całuuuski, Wiklara
    http://hermionalovedraco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i co do szabloniarni to jako, że cię uwielbiam mogłabym podjąc się wykonania szablonu ^.^ Ale niestety musiałabyś troszkę poczekać ponieważ mam urwanie głowy z zamówieniami "Szabloniarnia : http://acnollogia.blogspot.com/ "
      Ale jeśli nie chcesz to niema sprawy :P

      Usuń
    2. bardzo ci dziękuję mycho za komentarz i cieszę się, że ci się podoba ;)) oby tylko tak dalej xD
      no jednak Rose trochę namiesza, ale to będzie szło w dobrą stronę, więc nie musisz się obawiać ;p
      co do szablonu to naprawdę ci dziękuję za dobre chęci, ale myślę, że nie będę cię poganiała i spokojnie możesz kończyć swoją prace, bo masz jej dużo :)) jak coś się odezwę, choć nie wiem jak to będzie ;*** dziękuję ;))

      Usuń
  6. Ech, dopiero teraz blogger mi wyświetlił, że jest nowa notka >.<
    Abrakadabrastycznie!
    Szczególnie mi się podoba końcówka. Taka tajemnicza ^^
    pozdrawiam, em.
    potterowskie-co-nieco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahh, kocham <3
    Wybacz, wybacz, że nie komentowałam wczesniej. Teraz jest późno bardzo późno i zapewne zaraz skończę pisać, ale to jest boskie! Draco śledzi Mionę, muhahah ;3
    Dobra, spadam spać - wymiękam.
    Boska jesteś, boska, genialna, kocham :D
    Cave pozdrawia magicznie i kochająco ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam że nie skomentowalam od razu, ale po prostu mój telefon mnie tak zdenerwował... Ciągle się zacina. Muszę kupić większą karte pamięci bo ta mi nie starcza x,x
    Co do rozdziału: jest moc! :D super mega i wg! Podpisuje sie pod komentarz Cave.
    Mina Dracona musialabyc niezła, ciekawe jak zmieni się teraz jego stosunek wobec Gryfonki, bo zmieni sie prawda?
    Czekam na nowa notke i życzę dużo Weny;*
    Pozdrawiam Cieplutko,
    Shadii.:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Wrrrrrrrrr! Ja się pytam, czemu nie powiadomiłaś mnie o nowym rozdziale?! Powinnam w ciebie rzucić Avadą -.-
    Roooooooozdziały poprzednie jak i ten jest boski <3 <3
    Skoro Lucas jest w Gryffindorze, to niech Rose bd w Slytherinie ♥♥♥ :3
    Jak dobrze że Herm otrząsnęła się z tej depresji ^^
    Hahahahah Dracoo <3
    I siostra Miony <3
    Wogóle to cały ten blog można określić jednym słowem : ♥!
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i życzę WENY :*
    Prosiłabym cię również o to, żebyś mnie informowała o nowych rozdziałach u mnie :3
    Pozdrawiam ♥
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Podeszło mi do gustu zdecydowanie! CUDO!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow! Wpadłam dzisiaj i aż piszczę z zachwytu :o świetie piszesz :o A to opowiadanie jest genialne, zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń