niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 9

Chyba nie znajdę słów, na to jak bardzo jest mi przykro, że tak długo mnie nie było i nie dodawałam nowej notki. W moim życiu się tyle dzieję, choć wiem, że moje wyjaśnienia będą banalne i pewnie wiele z was jest jeszcze ciężej, bądź z czymś się zmaga, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Otóż matura tuż, tuż, no i pewnie jesteście zaskoczone, że zaraz kończę liceum, ale jakoś nie czuję się dorosła. Wszyscy mówią mi, że wyglądam na 15/16 lat i tak właśnie się czuję. O wiele lepiej dogaduję się z osobami młodszymi ode mnie, ale cóż to może dlatego, że dorosłość mnie przeraża. Teraz mam tyle nauki, nie mam chwili wytchnienia, powinnam się uczyć przedmiotów maturalnych, no ale brak czasu… nawet nie wiem co chcę dalej robić w życiu, to jest takie ciężkie i trudne. Nie potrafię zdecydować… Przepraszam, że mnie nie było, że nie czytałam waszych blogów i nowych notek na nich zamieszczanych, jest mi strasznie z tego powodu przykro i żałuję. Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie mi zmiany na lepsze, że nie opuszczę tego bloga na tak długo. Nie wiem, ale straciłam wenę, poczucie czasu, a ta historia wydała mi się taka nudna i nijaka. Bo prawdą jest, że nie umiem pisać, wiele z was jest ode mnie młodsza i pisze lepiej ode mnie, za co naprawdę was podziwiam. Cóż ja chyba nigdy nie będę dobra z polskiego, lepiej mi idzie w przedmiotach ścisłych, ale kocham pisać i jak na razie zamierzam to robić dalej. Za mną moja 18 – nastka, święta, no i teraz Nowy Rok, a później studniówka… Dużo się dzieję, no i mnie nie było, ale mam nadzieję, że jest jeszcze ktoś kto będzie dalej czytał tego bloga. Pozdrawiam moje myszki ;**** i strasznie was kocham, już zawsze <3 Jutro powinna pojawić się miniaturka, albo we wtorek. I mam nadzieję, że jeszcze nie jedną przyjdzie mi napisać ;)) aaaa no i bym zapomniała, za co też strasznie przepraszam, szablon był wykonany już trzy miesiące temu, ale no skoro tu mnie nie było, to nie miałam kiedy go dopasować i w ogóle, ale szablon jest niesamowity, zakochałam się w nim i dziękuję ♥ Kocham <3 choć coś mi nie stykło w ustawieniach, a nie wiem jak to zmienić, by tło wpasywało się z liniami z szablonu, kurde nie wiem jak to wyjaśnić, nie chciałam mieć suwaka na dole, no i przekombinowałam... pomóżcie, będę niezmiernie wdzięczna ;*** No i w końcu do czytania ^^


***



- Miona… - usłyszałam cichy szept. Zaskoczyło mnie to, bo w tym głosie było tyle uczucia, emocji, wypowiedziane z taką pasją. Nie mogłam uwierzyć, ale kiedy ponownie spojrzałam w oczy swego wybawcy, wtedy zrozumiałam. Doznałam jeszcze większego szoku, bo wiem przede mną stał ślizgoński Casanova, zmora mojego wczorajszego dnia.
- Malfoy ? – zapytałam z lekkim niedowierzaniem. Widocznie teraz dotarło do chłopaka kim jestem.
- Granger ! Co ty do cholery wyrabiasz ? – zapytał, zmieniając swój ton.
- Co ja niby wyrabiam ? Ja tu tylko stoję.
- Phyy nie ma co inteligenta to ty na pewno nie jesteś.
- Haha i kto to mówi ? Odezwał się wielki Draco Malfoy, arystokrata od siedmiu boleści. – mówiłam, gestykulując przy tym rękoma.
- Oj Granger, Granger naucz się najpierw chodzić, a wtedy pogadamy. I z łaski swojej odsuń się ode mnie, bo brak mi powietrza. Takie… takie coś jak ty…
- Takie jak ja ? No powiedz kim dla ciebie jestem, powiedz, że nic dla ciebie nie znaczę. Szkoda tylko, że to ty z własnej woli dotykasz kogoś takiego jak ja. Czyżbyś jednak zmienił zdanie ? – zapytałam przybliżając się do niego. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów, a ja… Ja nie wiedziałam co się ze mną dzieję, nagle zrobiło mi się tak gorąco. Jednak reakcja Malfoya na moje słowa była natychmiastowa. Zdając sobie sprawę, że nadal trzyma mnie w tali, zabrał swoje ręce, ale tak jakby z ociągnięciem, tak jakby chciał by one tam jeszcze trwały, tak jakby…. Ahhh Miona co się z tobą dzieję do licha ? Zwariowałam, ja zwariowałam, muszę się leczyć. Przecież to Malfoy, to jest przystojny Malfoy, mega przystojny…. A wczoraj ? Co to miało znaczyć wczoraj ? On dla mnie nie istnieje, nie istnieje, on… - jednak ten nie istniejący ktoś właśnie przerwał mi jakże cudowną wymianę zdań pomiędzy mną, a mną ?
- Ejj ziemia do Granger.
- Oj czego Malfoy ?
- Eee to nie ja mruczałem sam do siebie.
- Co ? Jak to mruczałam ? Co słyszałeś ? – zapytałam lekko spanikowana.
- Hahah Granger no wiesz, dużo ciekawych rzeczy się dowiedziałem, na przykład o sobie. – powiedział na co ja wybałuszyłam oczy na wierzch, przecież to nie możliwe by mnie słyszał, to nie… Jestem skończona.
- No co Granger ? Przyznaj, że na mnie lecisz. – powiedział, po czym zaczął się do mnie zbliżać.
-Phyy chyba śnisz Smoczku. Jeśli ktoś tu na kogoś leci to zdecydowanie jesteś to ty. Co nie pamiętasz naszego wczorajszego, jakże miłego spotkania ? – zapytałam, mając nadzieję, że ten padalec tylko ze mnie drwi i chcę się ze mnie po prostu ponabijać. Po korytarzu rozniósł się jego donośny śmiech ociekający drwiną.
- Ohh nie rozśmieszaj mnie Granger. Ja i ty to dwa różne światy, ja jestem tym lepszym, ty należysz do tych gorszych. Powinnaś znać swoje miejsce i dobrze ci radzę na przyszłość nie gadaj takich głupot, bo wtedy mnie popamiętasz.
- A co grozisz mi Malfoy ?
- Potraktuj to jak chcesz szlaaamo. – powiedział, cedząc te słowa jak największe przekleństwo.
- Ty, ty…
- Tylko się nie popluj.
- Wal się Malfoy. – krzyknęłam nieźle już wkurzona.
- Ohhh co za propozycja. Tutaj ? Przy tobie ? Nie, raczej dziękuję, ale w końcu się przyznałaś do swoich uczuć wobec mojej osoby. Naprawdę mi cię żal Granger.
- Jesteś skończonym kretynem.
- Oo ktoś coś mówił ? Bo chyba się przesłyszałem, a teraz żegnam, ale mam ważniejsze sprawy na głowie niż rozmowa z tobą, jeśli można to tak nazwać. – powiedział i odszedł, nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem.
- Ahhh nienawidzę cię Draconie Mafoyu. Nienawidzę… - powiedziałam i ruszyłam w stronę wieży Gryffindoru. Kiedy tam weszłam zastałam Ginny i Harrego siedzących na kanapie, naprzeciwko kominka.
- Hej gołąbeczki. – powiedziałam siadając obok nich.
- No hej Mionka. Jak tam pogadanka z Dumbledorem ?
- Chciał ze mną porozmawiać o rodzicach i siostrze.
- No to opowiadaj. Da się im jakoś odwrócić pamięć ?
- No właśnie nie. – powiedziałam nie co przygnębiona i spojrzałam na iskrzący się ogień w kominku.
- Ej Hermi. Wszystko będzie dobrze. – powiedziała Ruda przytulając się do mnie.
- Nie.
- Jak to nie ? Będzie i koniec kropka. Nie waż się myśleć inaczej, bo nie ręczę za siebie.
- Dzięki, ale czegoś tu nie rozumiem.
- Czego ? – zapytała, nie co zbita z tropu.
- Przecież, jeszcze przed paroma godzinami chodziłaś na mnie wkurzona jak osa, a teraz tak po prostu pocieszasz ?
- Ojj no przemyślałam trochę sprawę. – powiedziała ze skruchą, spuszczając głowę w dół.
- Hymm ? – dałam znak by kontynuowała.
- Wiesz, że nie trawie tego zwyrodnialca jakim jest Zabini, ale ty go lubisz, a ja nie chcę cię stracić. To twój wybór, no i nie mogę wybierać ci przyjaciół, ale uważaj na niego i pamiętaj, że na mnie też możesz liczyć.
- Oj ty Wiewióreczko. – powiedziałam czochrając ją po włosach.
- Ale… - zaczęła, a ja dałam jej znak, by kontynuowała. – Ale, jeśli ten… ten osobnik zacznie się ze mnie nabijać i przezywać, to nie będę mu dłużna. Zrozumiane ?
- Jasne, pogadam z nim.
- A jak cię nie posłucha, to ja już mu dam popalić. – powiedziała, przebiegle się przy tym uśmiechając.
- Haha Ginny kochanie. Jesteś najwspanialszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam.
- Ej, a ja to co ? – oburzył się Harry.
- Ohh no ty też Wybrańcu, ty też… - powiedziałam i się do nich przytuliłam. Czułam, że wszystko powoli wraca do normy, że ktoś spogląda na mnie z góry i kieruje co robić i, w którą stronę mam iść. Czułam to i wiedziałam, że tym kimś jest mój ukochany, mój Fred…


***


- Cholerna Granger, cholerna, pieprzona Granger – mówiłem pod nosem idąc w stronę lochów. Ta dziewczyna, ta Gryfona doprowadzała mnie do granic wytrzymałości, Jak ona w ogóle śmiała ? Jak śmiała mi się postawić ?A co najgorsza stwierdzić, że ona mi się podoba. Granger ? Czy ona naprawdę jest głupia ? Ahh szlak by to trafił, mam już jej dość, a to jej dopiero pierwszy dzień w Hogwarcie. No i powiedzcie mi jak mam to znieś ? Jeśli będę tak na nią wpadał codziennie, nie to, żebym miał coś przeciwko, to… Stop, wróć, co ja powiedziałam ? Jejku to niemożliwe, chyba zwariowałem…. Stanowczo mam coś przeciwko jej drobnemu ciałku w moich silnych dłoniach i czekoladowego spojrzenia… Aaaa zamknij się Malfoy, zamknij się, bo się pogrążasz. To nie miało tak być. Ja ją nienawidzę, nienawidzę. Nie mogę taki być, nie mogę mieć takich wątpliwości. Granger po prostu dla mnie nie istnieje, nie istnieje i jest zwykłą brudną, nic nie wartą… szlamą. – i choć mówiłem to w swoich myślach, choć nie wypowiadałem tych słów na głos to na końcu się zawahałem. Dlaczego ? Na to pytanie, nie znałem już odpowiedzi i nawet nie zorientowałem się kiedy doszedłem już do Pokoju Wspólnego Ślizgonów, później do swojego dorminatorium i zmęczony dzisiejszym dniem, padłem na łóżko, uprzednio ściągając z siebie ubrania, i pogrążając się w głębokim śnie.
Następnego dnia obudziłem się w miarę wypoczęty, ale co się dziwić, była sobota. Nie trzeba było wcześniej wstawać, by zdążyć na nudne wykłady. Westchnąłem z dezaprobatą, przypominając sobie wczorajsze wydarzenia. To wszystko nie miało tak wyglądać. Chciałem się zmienić, choć w jakimś stopniu. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale rozmowa z Blaisem wiele mi uświadomiła, On zawsze był przy mnie i wspierał, on jako jedyny mnie rozumiał i wiedział, dlaczego taki jestem. Jednak ja nie potrafiłem się zmienić tak z dnia na dzień i wiem, że Diabeł poświęcił na to wiele czasu, ale ja nie potrafię. Cholera nie potrafię być miły, nie potrafię… Mój ojciec był tyranem bez serca, nie chcę tu kogoś obwiniać, ale to on miał wpływ na moje zachowanie. Władza i potęga, tylko to się dla niego liczyło. Zabini nie miał ojca, miał to szczęście, że jego ojciec zginął w jednej z misji dla Voldemorta, kiedy ten był jeszcze niemowlakiem. Może powiecie, że to głupie, ale zazdrościłem mu. Tak cholernie mu zazdrościłem, bo może wtedy łatwiej by mi przyszło się zmienić, łatwiej by mi było zapomnieć o tym co się działo i jakim potworem kiedyś byłem. A ona ? Ona niczym nie zawiniła. Ona…
- Cholera Malfoy, nie myśl o tym. – wrzasnąłem na siebie i uderzyłem pięścią w stół.
- Oj, ktoś tu nie ma humorku. – usłyszałem głos Diabła.
- Nie twój interes Zabini. Czego chcesz ?
- Wyluzuj stary. Po prostu pomyślałem, że razem pójdziemy na śniadanie.
- No dobra. Daj mi pięć minut. – powiedziałem i biorąc po drodze ciuchy ruszyłem do łazienki. Zarzuciłem na siebie ciemne jeansy, szary podkoszulek, a na to koszule w kratę, podwijając w niej rękawy. Przemyłem twarz wodą i na szybko umyłem zęby. Spojrzałem w lustro…
- Cholerne włosy. – zawyłem, widząc swoją fryzurę w lustrze. Przejechałem po nich ręką, trochę żelu i gotowe. Taki trochę artystyczny nie ład, ale co tu dużo mówić – wyglądałem zabójczo. Jejku i pomyśleć, że kiedyś chodziłem ciągle w tych ulizanych włosach i garniaczku. To musiało wyglądać okropnie. Skrzywiłem się na samą myśl i żeby pozbyć się obrazu w głowie energicznie nią potrząsnąłem. Wyszedłem z łazienki, przybierając na twarzy swój ironiczny uśmieszek.
- Miało być pięć minut, a nie piętnaście. – narzekał Diabeł.
- Oj Blaise, po prostu nie mogłem się na siebie napatrzeć.
- Taa wmawiaj sobie. – powiedział i wyszliśmy z mojego pokoju.
- Ktoś tu chyba mi zazdrości.
- Nie doczekanie twoje Malfoy. – powiedział ździelając mnie po głowie. Wtedy dołączyła do nas Pansy i spojrzała na nas krytycznym wzrokiem.
- O co znowu chodzi chłopaki ? Czy wy choć raz nie możecie się zachowywać przyzwoicie ? Jaki wy przykład dajecie młodym ?
- Uuu zaleciało mi tu Granger. – powiedziałem na co zaczęliśmy się śmiać.
- Ohh dajcie spokój. Po prostu…
- No co ? – zapytałem, kiedy dziewczyna umilkła.
- Chcę ich przeprosić.
- Serio chcesz z nimi zawrzeć rozejm ? Ale, że z nimi ?
- Tak, serio. – powiedziała i przyspieszyła kroku, oddalając się od nas.
- Ludzie co was wszystkich ugryzło ? A po za tym kiedy chciałeś mi powiedzieć, że ty i taa… ta kujonica Granger się znacie ? A może jesteście blisko co ? Może jesteś z tą, pożal się…
- Radzę ci nie kończyć Draco i słuchaj tego co ci powiem, bo więcej razy się nie powtórzę. Jeśli jeszcze raz przy mnie nazwiesz Hermione szlamą, bądź obrazisz Wasley to obiecuję ci, że gorzko tego pożałujesz. Miona to świetna dziewczyna i sam byś się o tym przekonał, gdybyś tylko zechciał ją bliżej poznać. Wiele w życiu przeszła, tak jak my, ale choć miała gorsze dni, choć nie wszystko szło po jej myśli to nie poddała się. Przed wojną usunęła swoim rodzicom i siostrze pamięć. Zrobiła to, by ich chronić… Po śmierci Freda postanowiła ich odnaleźć i choć sama mówi, że to dzięki mnie na nowo znalazła w sobie siłę do życia, to ja wiem, że ona sama jest sobie wdzięczna. Potrzebowała tylko kogoś ktoś jej pomoże, kto da jej nadzieję, a w tym wypadku akurat trafiło na mnie. Kiedy odnalazła swoją rodzinę, choć to był tylko przypadek myślała, że już wszystko będzie dobrze, że wszystko się zmieni, a tu bahhh – okazało się, że oni jej nie pamiętają. Na nic zdały się zaklęcia. Ta dziewczynka, która została wczoraj przydzielona do Gryffindoru to właśnie jej siostra. Miona cierpi, bo ta jej nie poznaje, ale cieszy się, że ma ją przy sobie i może choć w jakimś stopniu być obecna w jej życiu. A teraz wyobraź sobie, że ciebie to spotyka. Już po wszystkim, po całej wojnie, ty nadal musisz walczyć, musisz odnaleźć rodzinę, musisz przywrócić im pamięć, ale to nie działa, i choć są blisko ciebie, to nic nie pamiętają. To tak jakby Lucas nie wiedział o twoim istnieniu i żył ze świadomością, że nigdy nie miał brata. Jak ty byś się wtedy czuł ? Co byś wtedy zrobił ? Hermiona, choć tego nie okazuje i gra twardą to cierpi. Cierpi, bo nie może przytulić siostry, i nie może powiedzieć jej jak bardzo za nią tęskniła. Ona to straciła i nie wiadomo, czy kiedykolwiek odzyska, a ty jeszcze się nad nią pastwisz i wyzywasz. Naprawdę zastanów się nad tym co robisz i co w życiu jest najważniejsze. – powiedział Blasie i tak po prostu odszedł, a ja tam stałem niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. To co powiedział Diabeł… On miał rację. Hermiona Granger nie zasłużyła na takie traktowanie z mojej strony. Właśnie wtedy do końca to do mnie dotarło i właśnie wtedy obiecałem sobie, że już nigdy więcej nie nazwę jej szlamą. Nigdy więcej, nigdy…


***


Wszystko w tym zamku mnie zachwycało, no i to jedzenie… Nigdy w życiu nie miałam niczego pyszniejszego. Nie to, że moja mama nie umie gotować, ale to tutaj, ohhh to wszystko jest jak z innej bajki. Westchnęłam, przypominając sobie każdy zakątek tego miejsca, czym zwróciłam na siebie uwagę Hermiony.
- Co się dzieję Rose ? – usłyszałam jej ciepły głos.
- Nic Miona. Po prostu to miejsce tak na mnie działa, i ta magia wyczuwalna w każdym zakamarku.
- Mam rozumieć, że ci się podoba ?
- Podoba ? Jestem oczarowana. – powiedziałam, gestykulując przy tym rękoma.
- No to wcinaj. To ciasto jest pyszne. – powiedziała wskazując, na paterę przed nami. – I z przykrością muszę stwierdzić, że lepsze niż bananowo- czekoladowa rozkosz mamy. – dodała, a ja na nią spojrzałam ze zdziwieniem. Skąd wiedziała, że to moje ulubione ciasto ? I skąd wiedziała, że robi mi je mama ? No i skąd znała nazwę ?
- Ale skąd ty… - jednak nie dane mi było dokończyć, bo przerwała mi Hermiona.
- Twoja mama opowiadała, że to twoje ulubione, zresztą jadłam je u was. – powiedziała nie co zmieszana, ale ja nie wnikałam.
- Ahh całkiem możliwe. – powiedziałam uśmiechając się do niej i nakładając sobie kawałek czekoladowej babki. Już po pierwszym kęsie musiałam się z nią zgodzić, bo wiem ciasto było pyszne i rozpływało się w ustach. Popijałam właśnie sok dyniowy, kiedy zauważyłam, że kilka miejsc dalej, ktoś wstaje od naszego stołu. Mimowolnie spojrzałam w tamtą stronę, no i ujrzałam jego. Chłopaka, na którego wpadliśmy wczoraj na błoniach. Ten przeczuwając, że ktoś na niego patrzy odwrócił się w moją stronę, a ja natychmiast spojrzałam w swój talerz, udając, że wcale się na niego nie gapiłam.
- Co to miało być ? – zapytała Miona.
- Ale co ? – udawałam zdziwienie.
- Jak to co ? Ktoś tu chyba wpadł komuś w oko. – powiedziała promiennie się uśmiechając.
- Ojj przestań. Wcale, że nie.
- Rose ?
- Tak ? – spytałam, spoglądając na Ginny.
- Przed Mioną nic nie da się ukryć. Po za tym ten chłopak… gdybyś widziała jego uroczy uśmiech, kiedy na ciebie spoglądał.
- Co ? Jak to ? On się uśmiechał ?
- Oj tak, i chyba ktoś tu się wygadał.
- Ohhh Ginn. Ty podstępna małpo. – powiedziałam, obrażając się na nie, choć w głębi serca rozpierała mnie radość.
- Haha nie obrażaj mnie mała. Wiesz, że rude to też wredne. – powiedziała czochrając mnie po włosach.
- Ej ja jestem młodsza. Miona ta twoje przyjaciółka się nade mną pastwi.
- Wyluzujcie, wy moje głuptasy. – odpowiedziała dając mi i Rudej po buziaku, a ja cicho zachichotałam. Wtedy spojrzałam przed siebie i ujrzałam Harrego, uważnie się nam przyglądającego.
- A ty zawsze taki cichy ? Wczoraj byłeś dość gadatliwy. – zapytałam uważnie na niego patrząc. Na moje słowa wszyscy dookoła zaczęli się śmiać, a ja nie wiedziałam o co im chodzi.
- Oj młoda. Po prostu tak uroczo wszystkie wyglądałyście, że nie miałem serca wam przeszkadzać. Zresztą wiem, że jeśli kobiety gadają o facetach, to broń boże im przeszkadzać.
- Ale my, wcale nie…
- Wiem swoje Rose. – powiedział i mrugnął do mnie oczkiem, na co ja oczywiście musiałam się zarumienić. Ahh taka już moja natura. Ciekawe po kim to mam ?
- Gotowi na grę w Quidditcha ? – usłyszałam Ginn, a wszyscy twierdząco pokiwali głowami, tylko ja siedziałam i wpatrywałam się w nich, nie wiedząc o co chodzi.
- Wszystko ci wyjaśnimy, a później zagramy, bądź po prostu polatamy na miotłach. – dopowiedział Harry, spoglądając na moją nie rozumiejącą minę.
- To my latamy na miotłach ? – zapytałam, czym już drugi raz, rozbawiłam wszystkich znajdujących się przy stole. Zapowiadał się naprawdę fantastyczny dzień.


3 komentarze:

  1. Jeeju, już powoli traciłam wiarę w to, że wrócisz! A jednak wchodzę przed chwilą do siebie na bloggera i ... widzę nn u cb!
    Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę! Lecę czytać i zaraz będę z powrotem! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to na początek może powiem o tym, że niezwykłe wrażenie zrobiła na mnie przemowa Blaise'a. Była taka przemyślana, wypowiedziana takim dorosłym tonem i myślę, że Draco już dawno potrzebował takiego malutkiego wstrząsu, żeby w końcu zrozumieć.
      Zaś jego przemyślenia tamtegoo wieczora o mało nie zbudziły moim śmiechem połowy domu ^^ Wydaje mi się tu jeszcze takim ... ekhem dzieciakiem xD Wybacz za to określenie.
      Co do Hermiony, to jednak cały czas przewidywałam możliwość, że będzie tęskniła za Fredem... o mało nie wywołało to łez.. ale ja czasem jestem za bardzo uczuciowa, więc wiesz.. :D
      Spodobała mi się Rose i jej zabawne teksty oraz niewiedza... jest taka słodka *.*
      Żal mi Miony i to baardzo.. nawet sobie nie wyobrażam jak musi cierpieć ... biedna -.-
      Cieszę się, że wróciłaś... dawno nic nie czytałam, a teraz z powrotem siedzę po ciemku i się zaczytuję w twoim rozdziale :D
      Można powiedzieć, że po części Cię rozumiem... w końcu matura to ciężki orzech do zgryzienia...
      Ale absolutnie nie zgadzam się z tym, że napisałaś że nie umiesz pisać..
      BZDURA!
      I pamiętaj, że ja zawsze będę tak twierdzić!
      Może jeszcze kilka moich ulubionych cytatów z tego rozdziału, którymi całkowicie mnie zadowoliłaś?
      "- To my latamy na miotłach ?" - hahah :D
      "Właśnie wtedy do końca to do mnie dotarło i właśnie wtedy obiecałem sobie, że już nigdy więcej nie nazwę jej szlamą. Nigdy więcej, nigdy…"
      " - Potraktuj to jak chcesz szlaaamo. – powiedział, cedząc te słowa jak największe przekleństwo.
      - Ty, ty…
      - Tylko się nie popluj." - ahh... Malfoy bo ja zaraz tam będę !
      "Czułam to i wiedziałam, że tym kimś jest mój ukochany, mój Fred…" - <3
      Dziękuję za rozdział, przy okazji zaproszę do siebie, ale mam cichą nadzieję, że i tak byś wpadła bez zaproszenia :*
      Życzę weny i powodzenia,
      Twoja Toori :*

      Usuń
  2. Weszłam przypadkiem na Twojego bloga i nie żałuję zainteresowało mnie to opowiadanie. Mam tylko jedną uwagę Zabini niby kocha Ginny to czemu nic nie robi by Ją zdobyć?. Myślę że jako ślizgon nie miał by większych skrupułów by bezpardonowo walczyć o ukochaną kobietę. Tymczasem Diabeł zachowuje się jak mięczak który tylko wzdycha i gapi się na obiekt zainteresowania. Rozumiem że Twoja postać przeszła przemianę zrozumiała że to co robiła było złe i chce zacząć wszystko od nowa to jednak na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone..) Tego mi brakuje i przede wszystkim jest za mało akcji Diabeł kontra Ruda. Cieszę się bardzo że będzie tu parring Blinny bo będzie prawda? bo uwielbiam tą parę. Karola

    OdpowiedzUsuń