Trochę później, ale jest ;p
Mam nadzieję, że się na mnie nie
gniewacie
wiem, że rozdział krótki i pewnie
dużo błędów, dlatego was przepraszam ;****
pozdrawiam mychy moje kochane <3
taaa niestety zaczęła się szkoła...
***
Wstawałam właśnie od stołu, kiedy
podleciała do mnie szara sówka. Zrzuciła list i za nim zdążyłam
po niego sięgnąć, już je nie było. Zaciekawiona czym prędzej
otworzyłam kopertę.
Wiadomość w nim wcale mnie nie
zdziwiła, ale obawiałam się tego co mnie czeka. Mina mi zrzedła
po przeczytaniu krótkiego liściku. Bałam się konsekwencji swego
czynu, w końcu nie powinnam opuszczać szkoły i znikać sobie od
tak, bo mi się podoba. Szukałam rodziny to prawda, ale jednak
powinnam powiadomić o tym Dumbledora, albo chociaż o mojej
chwilowej nieobecności. Jednak nie widziałam w tym sensu, ponieważ
nie byłam pewna swojego powrotu tutaj, a po za tym nie miałam do
tego głowy. Jednak chcąc nie chcąc musiałam się zjawić w
gabinecie dyrektora o godzinie 20:00. Schowałam kartkę do szaty i
wraz z przyjaciółmi, i siostrą ruszyłam do wieży Gryffindoru.
Opowiadałam młodej o każdej napotkanej rzeczy, obrazie czy też
mijanych duchach. Nie powiem na początku Rose była tym wszystkim
przerażona, ale z minuty na minutę była co raz bardziej
rozmowniejsza. Cieszył mnie widoczny zachwyt w jej oczach i uśmiech
na twarzy. O to przecież mi chodziło. Spojrzałam przed siebie i
przed portretem Grubej Damy dostrzegłam jakiegoś chłopaka. Im
bliżej wejścia byłam tym bardziej widziałam jego zarys twarzy
oraz ten radosny uśmiech. Wiedziałam kto tam stoi… Nie
zastanawiając się nad tym co robię podbiegłam do chłopaka i
rzuciłam mu się w ramiona. Ten przytulił mnie z całej siły i
podniósł do góry.
- Oj Diable…
- Ohh co się dzieję mała ?
- Nic, ja po prostu cieszę się, że
cię widzę.
- Aż tak się stęskniłaś ?
- Ohh nie żartuj, a ty nie ? –
spytałam i uważnie na niego spojrzałam.
- Hymn… sam nie wiem. Może troszkę…
- Zaaab.
- No dobra, dobra mała. Tęskniłem i
to bardzo. – powiedział i znowu mnie uściskał.
- No ja myślę. – odpowiedziałam i
dopiero teraz usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się w stronę
Harrego, który był nie co zaskoczony, Rudej, która wyrażała
wściekłość i Rose, która przyglądała mi się z nie małym
zainteresowaniem.
- Hej Wybrańcu.
- O hej Blaise. Wy się znacie ? –
zapytał wskazując na mnie i na chłopaka.
- Noo taka jakby. Poznaliśmy się
przed moim wyjazdem.
- O serio ? Czemu nie pochwaliłaś się
w liście ? – zapytał, a ja sama nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Wiesz jak jest. Zapomniałam.
- Ohh z pewnością. – usłyszałam
głos Ginny.
- Eeem o co chodzi ? – zapytałam,
spoglądając na dziewczynę.
- O co mi chodzi ? O tego pieprzonego
Ślizgona.
- Ginn proszę cię. Nie teraz. –
powiedziałam dobitnie na nią spoglądając. Chyba zrozumiała, bo
nie odezwała się już słowem i posyłając jeszcze jedno wrogie
spojrzenie w stronę Diabła zniknęła za portretem Grubej Damy.
Poczułam jak ktoś ciągnie mnie za skrawek szaty. To była moja
siostra.
- Ahh tak po za tym poznaj Rose.
- Hej jestem Blaise. Dla przyjaciół
Diabeł. – odparł i podał dziewczynce rękę. O nic nie pytał,
nie wnikał w nic za co byłam mu wdzięczna. Jedno spojrzenie na
mnie mu wystarczyło, by wiedzieć, że to nie jest odpowiedni moment
i na pewno dowie się wszystkiego w swoim czasie.
- Dobra ja lecę. Zobaczymy się
później ? – zapytał z nadzieją.
- Ahh nawet nie wiesz jak bardzo bym
chciała, ale nie mogę. Muszę pomóc się wypakować Rose, a o
20:00 muszę się stawić u Dumbledora.
- Ooo Hermino przeskrobałaś już coś
? Przecież jesteś tu dopiero kilka godzin. – powiedział Harry na
co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Oj grabisz sobie, grabisz.
- Ehh czyli się nie zobaczymy ?
- No nie bardzo. Miałam pokazać Rose
zamek i klasy, ale chyba będę muszę to przełożyć na jutro.
- No coś ty ! Przecież ja z Pottim ją
oprowadzimy co nie mała ?
- Dla mnie bomba. – odpowiedziała
uradowana i spojrzała na mnie błagalnie. Jaka mogłam jej odmówić
?
- Niech wam będzie, ale… Ale Harry,
Blaise macie jej pilnować zrozumiano ?
- Tak jest szefie. – odpowiedzieli
salutując, na co się zaśmiałam.
- Kochane głupole. – powiedziałam,
przytulając ich do siebie. Pożegnałam się z Diabłem i kiedy ten
odszedł, wszyscy ruszyliśmy do Pokoju Wspólnego Gryfonów.
***
Nadal nie mogłam uwierzyć w to
wszystko co działo się wokół mnie. Nawet łapię się nad tym, że
myślę, że to tylko i wyłącznie sen, z którego niebawem
przyjdzie mi się obudzić. Jednak tak nie jest z czego strasznie się
cieszę. Ohh i pomyśleć, że to były tak nudne wakacje i nie
chciałam wracać do szkoły, a tu taka niespodzianka. Magia to coś
wspaniałego, coś o czym zawsze marzyłam i czego zawsze chciałam
doświadczyć, ale cóż się dziwić po dwunastolatce. Jednak nigdy,
przenigdy nie przypuszczałam, że jeden dzień, jedna osoba może
tyle zmienić moim życiu. Pojawienie się Hermiony, ohhh tyle jej
zawdzięczam. Ona opowiedziała mi o tym świecie i to właśnie jej
zawdzięczam to, że tu jestem. Wiem, że to co mnie spotka w
Hogwarcie będzie niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju. Wiem, że to
zmieni moje życie oraz nastawienie do niektórych spraw. Choć
jeszcze nie poznałam zamku, czarów czy też ludzi to cieszę się,
że tu jestem.
- Rose ja już idę. Jak coś zejdź do
Pokoju Wspólnego. Harry za niedługo powinien się tam pojawić. –
usłyszałam głos Miony i po chwili już jej nie było. Schowałam
ostatnie ubrania do szafy i ruszyłam do wcześniej wspomnianego
miejsca. Wiedziałam, że chłopaki nie przedostaną się do naszych
dorminatorium chyba, że użyją czarów, ale nie chciałam nikomu
robić problemów. Ehh nie mogłam przywyknąć to tych dziwnych
nazw, ale jeszcze trochę i pewnie wszystkiego się nauczę. Kiedy
przekroczyłam próg salonu wszystkie zebrane tam osoby, odwróciły
twarz w moją stronę. No tak ja to miałam dopiero wejście, wszyscy
mnie znali, a raczej widzieli, a ja niestety nikogo. Podążyłam do
czerwonej kanapy, na której siedziała mała blondyneczka. Na pewno
była w moim wieku. Usiadłam na sofie i rozejrzałam się po
pomieszczeniu. Widok pomieszczenia zachwycał i zaniemówiłam tak,
jak za pierwszym razem, kiedy to Hermina z Harrym o wszystkim mi
opowiadali i wszystko pokazywali. Byłam wniebowzięta tymi barwami,
przedmiotami oraz postaciami poruszającymi się na obrazach. To
wszystko było takie magiczne.
- Ładnie tu prawda ? – usłyszałam
pytanie i odwróciłam się w stronę dziewczynki. Zawstydzona moim
wzrokiem opuściła głowę w dół.
- Tak to miejsce jest niesamowite.
- Jak cały zamek.
- Tego jeszcze nie wiem. Jestem tu
dopiero od kilku godzin.
- Ahh to ty. – odparła i uważniej
na mnie spojrzała.
- No tak wyszło, a tak po za tym
jestem Rose.
- A ja Lena. – powiedziała
dziewczynka i podała m dłoń na powitanie, którą oczywiście ja
przyjęłam.
- Ehh i jak na razie ci się podoba ?
- Żartujesz ? Jest rewelacyjnie.
Wiesz, ja wcześniej nie wiedziałam, że jestem czarodziejką.
Dowiedziałam się dwa tygodnie temu.
- Naprawdę ? A ja dwa dni temu. I też
była u ciebie Miona ?
- Eee kto taki ?
- No Hermiona. Ta dziewczyna, z którą
weszłam do Wielkiej Sali.
- Ahh nie. U mnie był dyrektor, ale
nie ma co tobie też troszkę zazdroszczę.
- Ale czego ?
- No to sama Hermiona Granger. Ta
Hermiona Granger, ta która pomogła pokonać Toma Riddle. Po za tym
jest bardzo inteligenta, jak nie najmądrzejsza w tej szkole i do
tego jaka piękna. Chciałabym w przyszłości wyglądać jak ona.
- No do tego muszę się zgodzić. Jest
bardzo ładna.
- No te jej oczy i włosy. Nie wiem czy
wiesz, ale ją trochę przypominasz.
- E tam… Wydaje ci się, ale lepiej
mi opowiedz o tym całym Tomie.
- Ahh no tak, sama nic nie wiedziałam,
ale opowiedzieli mi w pociągu. Więc… - jednak nie dane było jej
dokończyć, bo wiem przerwał nam Harry.
- Gotowa ? – zapytał i spojrzał na
mnie oraz na Lene.
- Ahh tak. Przepraszam cię, muszę już
lecieć. Opowiesz mi innym razem. – powiedziałam do dziewczyny i
ruszyłam za kruczoczarnym chłopakiem w stronę wyjścia. Przed
portretem czekał na nas Blaise. Wszyscy zgodnie ruszyliśmy przed
siebie, a raczej ja za chłopakami, bo nie bardzo orientowałam się
jeszcze co gdzie jest. Muszę przyznać, że było naprawdę fajnie.
Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, opowiadałam im o sobie i o moich
zainteresowaniach, a oni pokazywali mi wszystkie klasy, sale,
łazienki, sowiarnie no i oczywiście bibliotekę. Musiałam przyznać
byłam nią zachwycona, ale nie zaraz, wróć… To wszystko było
wprost nie realne, wspaniałe, zaskakujące i ciekawe. Sama gubiłam
się już w swoich odczuciach. Ale chłopaki najlepsze zostawili na
sam koniec. Wieża astronomiczna, bo tak chyba się nazywała, a
raczej widoki z niej były po prostu bajeczne. Mogłabym tam siedzieć
i siedzieć, ale nie było czasu, bo wiem zostały nam jeszcze
błonia. Jednak moja ekscytacja wcale nie malała, a właśnie co raz
bardziej się zwiększała. Okazało się, że na zewnątrz wszystko
było cudowne, tak jak cały zamek. Wiedziałam już gdzie będę
spędzała wieczory.
- Bajka. – powiedziałam i
niedowierzając pokiwałam głową.
- Tak to wszystko jest niesamowite. –
odparł Harry, stojący obok mnie.
- Wracamy ? Robi się już ciemno. –
zapytał Diabeł na co pokiwałam tylko głową. Ruszyliśmy do zamku
i kiedy już miałam zamiar wejść do środka, ni stąd ni zowąd
drzwi nagle się otworzyły i ktoś na mnie wpadł. Podniosłam głowę
do góry i ujrzałam niebiesko szare oczy. Niesamowite…Patrzyły na
mnie z takim zainteresowaniem.
- Yyyhy – usłyszałam chrząknięcie
i zrobiłam dwa kroki do tyłu, gratulując sobie swojej głupoty.
Spojrzałam na chłopaka. Dopiero teraz mogłam ujrzeć, że jest
blondynem o radosnym uśmiechu i szczupłej sylwetce.
- Hej Lucas. Co tu robisz ? Już jest
ciemno.
- Ahh hej Diable. Nie zauważyłem cię.
Zapomniałem bluzy, dlatego po nią wracam.
- Ohh no tak byłeś zbyt zajęty
patrzeniem na kogoś innego. – odparł, na co ja lekko się
zarumieniłam.
- Ymm ja już pójdę po tą bluzę. –
powiedział chłopak i spoglądając na mnie ostatni raz ruszył w
stronę jeziora, a my udaliśmy się do zamku. Jednak nie mogłam
przestać o nim myśleć, nie potrafiłam wybić sobie z głowy tych
jego oczu i cudownego uśmiechu. Nie potrafiłam, a może nie
chciałam ?
W tym samym czasie.
- Truskawkowy sorbet. –
wypowiedziałam hasło, a posąg przedstawiający chimere rozsunął
się i tym samym umożliwił mi wejście do gabinetu dyrektora.
Zapukałam do drzwi i czekałam na jakąś reakcje.
- Proszę. – usłyszałam i weszłam
do środka. Musiałam przyznać, że odkąd ostatni raz tu byłam
nic, a nic się nie zmieniło. Te same kolory ścian, te same meble i
ta sama osoba na właściwym miejscu.
- Witam dyrektorze. Wzywał mnie
profesor do siebie.
- Ahh oczywiście. Proszę sobie usiąść
moja droga. – powiedział i też tak zrobiłam
- Dyrektorze ja… - zaczęłam, ale
przerwała mi przed chwilą wspomniana osoba.
- Może ja zacznę. Jeśli pozwolisz ?
- Dobrze.
-Wiesz Hermino, życie już takie jest,
że płata nam figle. Jeden dzień, jedna godzina, minuta czy sekunda
może zmienić nasze życie oraz to co z nim związane. Jedna
decyzja, jedno zdanie, jedna myśl potrafi też uratować wiele
istnień. Tylko pytanie co wybrać ? Pomoc innym czy własnej
rodzinie ? Ratować wiele innych istnień czy swoich bliskich ? Ty
postąpiłaś szlachetnie i uwierz mi, ja sam nie był bym wstanie
zrobić czegoś takiego jak ty. Nie odważył bym się usunąć
pamięć swojej jedynej rodzinie, tym samym skazując siebie na
samotność i cierpienie. Nie jestem taki. A ty to zrobiłaś,
zrobiłaś za co cię podziwiam.
- Profesorze Dumbledore, ale ja wcale
tak się nie czuję .Zrobiłam coś co podpowiadało mi serce.
Wiedziałam, że muszę tak zrobić, inaczej bym ich straciła.
- Hermino straciłaś ich, ale
odnalazłaś. Widocznie ktoś tam z góry na ciebie patrzy i życzy
ci szczęścia, bo dokonałaś czegoś niemożliwego. Wiesz przecież,
że twoi rodzice mogli być wszędzie, a ty byś ich szukała i
szukała. Ale ty nie zaprzestałaś, za cel wzięłaś sobie
odnalezienie bliskich. Podziwiam twój upór i determinacje. –
powiedział Albus, a mi się zrobiło wstyd. Wstyd, że prawda jest
inna, że zwątpiłam, że się poddałam.
- Ehh to nie tak. Ja zaprzestałam
poszukiwań, byłam bezsilna. Czułam, że nie dam dłużej rady…
Ja, ja nie jestem silna. Nie jestem silna. – powtórzyłam i
zamilkłam.
- Ależ jesteś. Gdyby nie, to nie było
by tu twojej siostry. Nie wiedziała by o tym kim jest i, że
istnieje ten inny świat. To ty wskazałaś jej drogę, właśnie ty,
a to nie lada wyzwanie.
- Dziękuję profesorze, ale mam pewne
pytanie.
- Tak ?
- Chodzi o to, że moje zaklęcie nie
działa, nie potrafiłam przywrócić im pamięci. Dlaczego tak się
stało ? Dlaczego to nie pomogło ?
- Panieno Granger naprawdę chciałbym
odpowiedzieć na te pytania, ale sam nie znam odpowiedzi. Widocznie
to zaklęcie musiało być bardzo mocno rzucone. Nic się na to nie
poradzi, chyba, że z czasem oni zaczną coś sobie przypominać.
Przepraszam…
- Nie to ja… Dziękuję i czy
mogłabym pójść do siebie ?
- Oczywiście Hermino. Dobrej nocy i
nie trać nadziei, bo ona jest tu najważniejsza. – usłyszałam
jeszcze i posyłając wdzięczny uśmiech Dumbledorowi wyszłam z
pomieszczenia. Nie interesowało mnie to co się dzieję wokół
mnie, ani to co mijam. Byłam zbyt zajęta natłokiem myśli w swojej
głowie. Nie mogłam uwierzyć, że nie ma żadnego ratunku, że nic
nie da się zrobić. Jedna samotna łza spłynęła po moim bladym
policzku. Jedna łza, jeden zakręt… Wpadłam na kogoś i kiedy już
myślałam, że nabije sobie niezłego siniaka, ktoś złapał mnie w
tali, chroniąc mnie przed upadkiem. Podniosłam głowę do góry,
chcąc podziękować swojemu wybawcy i zaniemówiłam. Te oczy…
I teraz ja się pytam: czemu tak krótko, hę? :* ledwo się rozkręciłam, a tu już koniec.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać więcej ^^
Pozdrawiam,
em.
Zapraszam na szabloniarnię land-of-grafic po odbiór zamówionego szablonu ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOjej nieźle ;D
OdpowiedzUsuńI czemu przerwałaś w takim momencie?! ;O
Jestem strasznie ciekawa co dalej i kto był jej wybawcą... Aaaaa ;D
Juz się nie mogę doczekać kolejnegoo ;)
Pozdrawiam BELLA♥
Zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Oraz na:
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
ahhh.. te oczy :**
OdpowiedzUsuńKooocham Cię, Love, Love, Love !
Takie emocje jakie odczuwam są wprost niesamowite :D
Ale czemu tak krótko i czemu w takiej chwili co?!
Nie no złośliwość ludzka :P
Przepraszam, że dopiero teeraz to piszę - natłok myśli, zadań i szkoły xd
Czyżby historia zataczała koło? No a przynajmniej mi się tak wydaje :D Lucas z Rose byliby dobraną parą, nie sądzisz ? :P
Spodobała mi się samiuteńka końcóweczka.. to takie słoodkie, że aż normalnie przykro mi się robi, a jednocześnie ciepło przy sercu :*
Uwielbiam Dramione.. Ahh.. czekam z niecierpliwością na następny !
Całusy :*
Twoja Victorie
PS U mnie pojawił się rozdział 28. Jak będziesz miała czas to zapraszam ;3
Już się nie mogłam doczekać tego rozdziału ^^
OdpowiedzUsuńNotka CUUUDO ♥♥♥
Jak ty to robisz, że piszesz tak ciekawie i lekko? *o*
Lubie Rose :D
Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! -.-
Zabiję!
No, ale ja też lubię kończyć w takich momentach :D
Lucas z Rose rzeczywiście byliby świetną parą :D
Muszę ci powiedzieć, że z każdym nowym rozdziałem piszesz coraz lepiej ;*
Cóż...
Czekam na nowy rozdział i życzę WENY ;*
Pozdrawiam ♥
http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
Pierwszy raz spotykam się z opowiadaniem o takiej tematyce.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest świetne.
Bardzo, ale to bardzo spodobał mi się Twój styl pisania.
Mam jedno pytanie: jak mogłaś przerwać na takim momencie ????